28 grudnia 2009

Życzenia noworoczne

Chcę wszystkim czytelnikom mojego bloga, ale też wszystkim przyjaciołom, znajomym i odtwórcom historycznym złożyć najlepsze życzenia noworoczne. Trywialnie - żeby nowy rok 2010 był o niebo lepszy od poprzedniego. Bądźcie dobrej myśli, pełni nadziei i cierpliwi, a na pewno będzie dobrze...

22 grudnia 2009

Prezent

Pomimo trzaskającego mrozu postanowiłem jednak zawitać do pracowni i wykorzystując lampy halogenowe jako grzałki, postanowiłem popełnić mały drobiazg. Chciałem wykonać prezent Świąteczny dla wspaniałej kobiety. W założeniach miało to być coś zupełnie innego. Kilkakrotnie zmieniałem koncepcje, poprawiałem projekty, udałem się do pracowni i po kilkunastu godzinach szlifowania wyszło to:

Bardzo chciałbym, żeby się jej spodobał, ale wiadomo, jak bywa z takimi prezentami... Miało to być coś od serca, coś, w co włożyłem nie tylko samą pracę, ale niestety, nie jestem w stanie sam tego ocenić i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie będzie tylko "zbieraczem kurzu"...

20 grudnia 2009

Nowa pracownia cz.2 - budowa dachu

No cóż, trwało to nieco dłużej, ale w końcu zamieszczam relację z budowy dachu mojej nowej pracowni. Konstrukcja dachu mojej pracowni jest krokwiowo-jętkowa. Pracę zacząłem od obróbki belek. Murłaty mają długość 9,75m, więc trzeba było złożyć je z dwóch części i wyciąć złącze wzdłużne na nakładkę prostą :) Murłaty zamocowałem do wieńca przy pomocy szpilek (prętów gwintowanych, zatopionych w wieńcu na etapie wylewania) i śrub. Następnie zacząłem obróbkę krokwi i jętek. Do wycięcia zakończeń i zamków (wcięć, na których krokwie opierają się na murłatach) użyłem szablonów wyciętych na podstawie projektu. W projekcie przewidziałem, że jętki będą widoczne w gotowej pracowni, więc postanowiłem je ostrugać. Docelowo chcę powiesić na nich platformę z szafkami i półkami.


Po zamocowaniu murłat i przygotowaniu krokwi oraz jętek, mogłem przystąpić do montażu dźwigarów. Dźwigar, w przypadku tego rozwiązania, to zbite ze sobą u szczytu dwie krokwie połączone dwoma jętkami

Do manipulacji belkami i zmontowanymi dźwigarami wykorzystywałem tymczasowy dźwig, skonstruowany z długiej belki, bloczków i liny.




W czasie budowy, momentami bywało "gorąco" :) ale na szczęście nic poważnego mi się ni przytrafiło. Zdarzało się też, że bywało zimno...






... i musiałem przerywać pracę. Ostatecznie udało się skończyć dach, choć nie jestem do końca zadowolony - miałem całą zimę pracować w skończonej i ciepłej pracowni. Cóż, nie można mieć wszystkiego od razu. Na koniec, proces montażu jednego dźwigara - trochę przyśpieszony oczywiście :) - możecie prześledzić na filmie.







Trochę żałuję, że relacja z budowy więźby jest taka krótka, ale bardzo chciałem zdążyć przed deszczami i mrozami i dlatego nie miałem czasu na dokładniejsze dokumentowanie poszczególnych etapów pracy.

14 października 2009

Przerwa techniczna

Niestety, budowa nowej pracowni przeciąga się z prozaicznego powodu - braku gotówki. Jednak nie przestaję planować i myśleć o kontynuowaniu moich zapisków w blogu. Jako przerywnik, za 2-3 dni zamieszczę materiały z procesu stawiania dachu pracowni.

27 sierpnia 2009

Problemy z zakupem odpowiednich narzędzi

Dzisiaj trochę o narzędziach. Dla wszystkich, którzy parają się rzemiosłem w jakiejkolwiek pracowni i używają najprzeróżniejszych narzędzi mam kilka uwag. Nie chcę się wymądrzać i pouczać. Moje spostrzeżenia są wynikiem kilkuletniego doświadczenia. Oczywiście wciąż popełniam błędy w doborze narzędzi, ale z czasem jest ich coraz mniej.
Na pewno każdy kupował kiedyś jakieś narzędzie i zastanawiał się, jak wybrać to odpowiednie. Nie będę rozważał teraz przypadków, kiedy narzędzie jest kupowane do jednej konkretnej "roboty" a później leży niewykorzystywane.

Zasady jakimi się kieruję przy wyborze narzędzi:

1. Pierwszą i generalną zasadą jaką się kieruję, jest to, że nie stać mnie na narzędzia tanie. Przykładem na potwierdzenie tego jest fakt, że w ciągu jakichś 6 lat "zajechałem" dwie szlifierki taśmowe klasy, powiedzmy, średniej dolnej. Dodatkowo w czasie ich używania musiałem robić długie przerwy żeby się nie stopiły :) Ostatnio kupiłem dwie szlifierki DEWALT - taśmową i mimośrodową. Szlifierka taśmowa kosztuje dużo więcej niż te dwie zniszczone razem, ale efektywność, komfort użytkowania oraz możliwość pracy ciągłej są tego warte. Narzędzia klasy "średniej", takie np. jak zielony Bosch, również nie są trwałe. Co prawda, mówimy tu o okresach kilkuletnich, choć przy długotrwałym i częstym eksploatowaniu zużywają się bardzo szybko. Reasumując - suma wydatków na narzędzia tańsze i czas stracony na wymuszone przerwy oraz słabą wydajność / efektywność jest żona do ceny jednego narzędzia profesjonalnego.

2. Gdy już nastawimy się psychicznie na duży wydatek, następną zasadą jest odpowiednie dobranie parametrów narzędzia / urządzenia do zakresu czynności jakie będziemy nim wykonywać. Nie kupujmy zbyt dużych (ciężkich) narzędzi. Chyba, że pracujemy przy budowie kadłubów statków oceanicznych :) Elektronarzędzie o dużej mocy będzie bardziej efektywne, ale przy pracach wymagających precyzji jego ciężar i zdolność do szybkiej obróbki materiału może się obrócić przeciwko nam. Po prostu przewiercimy, przetniemy czy przeszlifujemy za mocno, za daleko czy za głęboko i precyzję trafi szlag :) Po wyborze parametrów bardzo istotne jest wybranie konkretnych funkcjonalności narzędzia. Różni producenci dodają różne funkcjonalności i akcesoria do swoich wyrobów.

3. Na sam koniec zasada, którą powinienem umieścić na samym początku: Czy narzędzie, którego zakup rozpatruję, jest mi naprawdę niezbędne? Bardzo często istnieje kilka sposobów obróbki materiału. Jedne są łatwiejsze i mniej czasochłonne, ale droższe. Jeśli konkretny rodzaj obróbki wykonujemy bardzo często i zależy nam na skróceniu jego czasu, warto wówczas zainwestować w odpowiednie narzędzie.

Jak te zasady miały się np. do mojego zakupu szlifierki taśmowej?

Ad 1. Napisałem już wcześniej, że o wyborze profesjonalnego narzędzia zadecydował fakt zniszczenia dwóch poprzednich. Wybrałem firmę DEWALT po konsultacjach ze szwagrem i znajomymi, którzy od lat używają narzędzi tej firmy.

Ad 2. W przypadku wybranej firmy w ofercie znajdują się trzy szlifierki: 500, 800 i 1000W. Każda z nich ma różne rozmiary taśmy i powierzchni szlifowania. Wybrałem tę o mocy 800W. Dodatkowo można dokupić do niej przystawkę w postaci mini stołu do szlifowania krawędzi z możliwością wielu ustawień.

Ad 3. Na zakup szlifierki taśmowej zdecydowałem się już kilka lat temu. Źle wybrałem z dwoma poprzednimi a czy dobrze tym razem - czas pokaże. Na wykańczaniu wyrobów stolarskich spędzam czasami więcej czasu niż na ich wytwarzaniu. Stąd uważam, że szlifierka taśmowa jest niezbędna do wstępnego (zgrubnego) szlifowania dużych powierzchni, takich jak blaty stołów i ściany szaf, regałów, skrzyń itp. Do szlifowania końcowego idealnie nadają się szlifierki oscylacyjne lub mimośrodowe, ale to już temat na kolejnego posta.

"Maj preszies".
Następnym razem postaram się stworzyć listę narzędzi / urządzeń, które są niezbędne w każdej pracowni stolarskiej.

21 sierpnia 2009

Nowa pracownia cz.1

Dzięki mojemu tacie powstaje właśnie moja nowa pracownia.W końcu będę miał wystarczającą ilość przestrzeni, żeby ergonomicznie porozstawiać wszystkie urządzenia i znaleźć miejsce na narzędzia i materiał. Będzie też można zainstalować systemowy odciąg wiórów i wygospodarować miejsce na pomieszczenie do prac wykończeniowych. Dzięki tato!
Jeśli planujecie adaptację bądź budowę pomieszczenia pod pracownię, warto najpierw zaplanować przestrzenne rozmieszczenie wszystkich urządzeń. Jest kilka aplikacji wspomagających takie projektowanie. Z darmowych, mogę polecić Google SketchUp. W dokumentacji i na różnych stronach i forach znajdziecie mnóstwo poradników i instrukcji, jak posługiwać się tą aplikacją. Naprawdę świetne narzędzie.
Plan mojej pracowni (powstał w trochę innej aplikacji :)


















A to poszczególne etapy budowy:





















10 sierpnia 2009

Bezpieczeństwo w werksztacie cz. 1

Moje kochanie pyta czasami, czy szlifuję w masce (bo się nasłuchała o kancerogennym pyle drzewnym)? Odpowiedź brzmi: "Tak". A oto dowód:















"Yyyyy... jak to się obsługuje?!"

A tak na poważnie, faktycznie pył drzewny wdychany do płuc jest rakotwórczy. Szczególnie jeśli jest to pył z drewna twardego (dąb, buk, klon, ...). Przy obróbce zawsze powinno się stosować maski przeciwpyłowe. Najlepszym rozwiązaniem jest odciąg wiórów, ale pamiętajmy, że nie odessie on całego pyłu, który długo utrzymuje się w powietrzu. Najlepsze są maski silikonowe z wymiennymi filtrami bawełnianymi. Można je dostać na aukcjach internetowych za około 60 zł. Są wygodne i nieuciążliwe. Naprawdę - mogę w takiej masce szlifować przez 2h bez żadnego dyskomfortu. Klasy wkładów filtrujących jakich należy używać to P1 lub P2, w zależności od rodzaju drewna.

KLASA OCHRONY P1
Klasa P1 przeznaczona jest do ochrony układu oddechowego przed aerozolami cząstek stałych, aerozolami na bazie wody (pył, dym) oraz aerozolami z ciekłą fazą rozproszoną (mgły*) o ile stężenie fazy rozproszonej nie przekracza 4 X NDS (Największe Dopuszczalne Stężenie). Zastosowanie: przemysł rolniczy, spożywczy, zastosowanie w kamieniołomach, cementowniach, przemyśle drzewnym przy obróbce drewna miękkiego (iglaste), a szczególnie zaś do takich pyłów jak, węglan wapnia, grafit naturalny i syntetyczny gips, kreda, tynk, marmur, tlenek cynku, pyłki roślinne, celuloza, siarka, opiłki metali żelaznych, pył węglowy.

KLASA OCHRONY P2
Klasa P2 przeznaczona jest do ochrony układu oddechowego przed aerozolami cząstek stałych, aerozolami na bazie wody (pył, dym) oraz aerozolami z ciekłą fazą rozproszoną (mgły*) o ile stężenie fazy rozproszonej nie przekracza 10 X NDS. Zastosowanie: pył azbestu, miedzi, baru, tytanu, wanadu, chromu, manganu, pyły drewna twardego, pył węglowy zawierający wolną krzemionkę powyżej 10%, przemysł górniczy, chemiczny, hutniczy, hutniczy przy obróbce drewna twardego (liściaste).

KLASA OCHRONY P3
Klasa P3 przeznaczona jest do ochrony układu oddechowego przed aerozolami cząstek stałych, aerozolami na bazie wody (pył, dym) oraz aerozolami z ciekłą fazą rozproszoną (mgły*) o ile stężenie fazy rozproszonej nie przekracza 30 X NDS. Zastosowanie: duże stężenie pyłów respirabilnych, stosować przy spawaniu i lutowaniu, chroni przed pyłami zawierającymi beryl, antymon, arsen, kadm, kobalt, nikiel, rad, strychninę, cząstki radioaktywne.

06 sierpnia 2009

Kącik humorystyczny cz. 3

Kolejny cytat z Sapkowskiego :)
Pochodzi z książki "Narrenturm". Reynevan wraz z napotkanymi po drodze towarzyszami wjeżdżają do Strzelina i trafiają na palenie na stosie kacerzy. Następuje opis reakcji tłumu i bohaterów:
"(...) Wszystkich zaskoczył natomiast rabbi Hiram. Żyd wychylił się z wozu i równie gwałtownie co obficie zwymiotował - na pątnika, na ceglarza, na mieszczkę, na Frankończyka tudzież na wszystkich innych, będących w pobliżu. Dookoła natychmiast zrobiło się luźno.
- Proszę wybaczyć... - zdołał wybełkotać rabbi między kolejnymi paroksyzmami. - To nie jest żadna polityczna demonstracja. To jest zwyczajny rzyg.
Poprzednie części cyklu:

05 sierpnia 2009

Stół dla Braniewiaków cz. 3

Dziś podsumowanie projektu. Wykończenie zostało wykonane w klasyczny sposób czyli kilka warstw oleju i na koniec woskowanie. Wykorzystałem do tego celu rafinowany olej lniany i wosk pszczeli rozpuszczony w terpentynie.

Technologia tego wykończenia jest następująca:
- pędzlem bądź szmatką bawełnianą nanosimy warstwę oleju lnianego (nie za grubo, tzn. tak, jak byśmy malowali farbą olejną),
- czekamy ok. 1 godziny,
- wycieramy nadmiar oleju suchą szmatką,
- pozostawiamy do wyschnięcia 24 godziny,
- nanosimy kolejną warstwę (tym razem dużo mniej niż za pierwszym razem, bo drewno mniej "wypije" a szkoda marnować olej po 20-30 zł za litr),
- czekamy godzinę,
- wycieramy nadmiar,
- czekamy tym razem 48 godzin,
- można położyć nawet 5 warstw (lepszy efekt optyczny) za każdym razem czekając co najmniej 48 godzin,
- wosk wcześniej rozpuszczony w terpentynie do postaci pasty (można kupić gotową np. marki Starwax) nakładamy łyżeczką na podwójnie złożoną (4 warstwy) szmatkę bawełnianą i skręcamy do postaci tamponu,
- tamponem rozprowadzamy wosk wyciskając / przesączając go przez szmatkę (pokrywamy powierzchnię drewna lekkim filmem woskowym),
- czekamy godzinę,
- polerujemy suchą i czystą szmatką bawełnianą.

Zaletą tej metody jest to, że meble tak wykończone mogą być używane na zewnątrz. Uciążliwe jest to, że proces olejowania należy powtarzać. Z doświadczenia powiem, że co dwa lata wystarczy. Przy odnawianiu wystarczy zmyć nawilżoną w terpentynie szmatką powierzchnię drewna, położyć dwie warstwy oleju i nawoskować tak, jak to opisałem powyżej.









Olejowanie pięknie wydobywa rysunek słojów. Oto efekt końcowy:









To tyle, jeśli chodzi o stół. Wkrótce zaczynam nowy projekt, o czym na pewno będę informował.

27 lipca 2009

Przerwa urlopowa :)

Aktualnie zażywam wakacyjnych rozrywek. Po przerwie urlopowej pokażę skończony stół. Następnie ruszam z nowymi projektami. Już niedługo nowe posty - cierpliwości.

06 lipca 2009

Rzemiosło przed laty

Jak kiedyś rzemieślnicy potrafili pracować narzędziami ręcznymi i jak genialnie im to wychodziło... eeeh.
Filmy nakręcone były w latach 20-tych i 30-tych zeszłego stulecia. Muzea szwedzkie dokumentowały wtedy pracę rzemieślników. Na stronie obejrzeć można kilkanaście innych filmów pokazujących przeróżne rzemiosła. Można zobaczyć jak wyrabiało się chodaki, kafle, krzesła, guziki, gwoździe i inne cuda. Wspaniale się to ogląda. Link pochodzi z bloga "The Village Carpenter"

30 czerwca 2009

Stół dla Braniewiaków cz. 2

Dzię dobry kochanym blogowiczą, którzy jeszcze nie zasli :)

Ciąg dalszy zmagań ze stołem. Doszedłem do wniosku, że wydanie kilku tysięcy złotych na maszynę stolarską wcale nie gwarantuje dobrej jakości :/ Pomimo, iż poświęciłem kilka godzin na regulację kątów, pionów, poziomów i innych ustawień, to w dalszym ciągu przy obróbce pojawiają się niedokładności. Jednak nie ma to jak narzędzia ręczne... Chcąc "idealnej" dokładności cięcia trzeba by chyba kupić pilarkę za kilkanaście tysięcy... Pytanie, tylko czy to zagwarantowałoby taką dokładność?

Dzisiaj przyszła kolej na koziołki. Pozwoliłem sobie wykorzystać wzór z ikonografii, której przedruk znalazłem w periodyku Dragon wydawanym przez grupę Company of Saynt George. Obok zamieściłem fragment przedruku.
Poniżej widać wstępnie przycięte elementy koziołków. Wydłutowane wpusty na nogi. Muszę jeszcze wykonać wpusty pod łukowe elementy dekoracyjne i czopy na końcówkach nóg. Będzie trochę zabawy z dłutem i ze spasowaniem :/

Tak mniej więcej będą wyglądały koziołki. W poprzednich wersjach nogi były trochę cieńsze i węższe. Obecna wersja będzie bardziej stabilna i chyba odrobinę bardziej "przyjazna dla oka"








Cdn.

Kącik humorystyczny cz. 2

Kolejny cytat z Sapkowskiego. Z "Czasu pogardy", kiedy to poeta Jaskier w poszukiwaniu Geralta musiał przekroczyć rzekę Wstążkę na swoim wiernym rumaku Pegazie i wjechać do lasu Brokilon. Zamieszkujące Brokilon driady były - delikatnie mówiąc - bardzo niechętne jakimkolwiek odwiedzającym. Jaskier zbliżał się do rzeki i chcąc dodać sobie odwagi, zaczął układać balladę...

"(...) - Jechał bohater... - wymamrotał Jaskier, wycierając zlany zimnym potem kark wyciągniętą zza pazuchy chustką. - Nieustraszenie jechał przez uroczysko, nie bacząc na skaczące płazy i latające smoki... Jechał i jechał... Aż dotarł nad niezmierzony przestwór wód...
Pegaz parsknął i zatrzymał się. Byli nad rzeką, wśród trzcin i oczeretów sięgających powyżej strzemion. Jaskier otarł spocone powieki, zawiązał chustkę na szyi. Długo, aż do załzawienia oczu wpatrywał się w gęstwę olszyn na przeciwległym brzegu. Niczego i nikogo nie dostrzegł. Powierzchnię wody marszczyły poruszane prądem wodorosty, tuż nad mim śmigały turkusowo-oranżowe zimorodki. Powietrze migotało od rójki owadów. Ryby połykały jętki, zostawiając na wodzie wielkie koła.
Wszędzie, jak okiem sięgnąć, widać było bobrze żeremia, kupy naciętych gałęzi, zwalone i poogryzane pnie, omywane leniwym nurtem. Ależ tu jest bobrów, pomyślał poeta, niewiarygodne bogactwo. I nie dziwota. Nikt nie niepokoi cholernych drzewogryzów. Nie zapuszczają się tu zbójcy, łowcy ani bartnicy, nawet wszędobylscy traperzy nie zastawiają tu sideł. Ci, którzy próbowali, dostali strzałę w gardło, raki oszczypały ich w przybrzeżnym mule. A ja, idiota, pcham się tu z nieprzymuszonej woli, tu, nad Wstążkę, nad rzekę, nad którą unosi się trupi smród, którego nie zabija nawet zapach tataraku i mięty...
Westchnął ciężko.
Pegaz powoli wstąpił w wodę przednimi nogami, opuścił pysk ku powierzchni, pił długo, potem odwrócił łeb i popatrzył na Jaskra. Woda ciekła mu z pyska i nozdrzy. Poeta pokiwał głową, westchnął ponownie, głośno pociągnął nosem.
— Spojrzał bohater na wzburzony odmęt — wydeklamował z cicha, starając się nie szczękać zębami. — Spojrzał i ruszył naprzód, albowiem serce jego nie znało trwogi.
Pegaz zwiesił łeb i uszy.
— Nie znało trwogi, mówię.
Pegaz potrząsnął łbem, dzwoniąc kółkami wodzy i munsztuka. Jaskier szturchnął go piętą w bok. Wałach wkroczył w wodę z patetyczną rezygnacją.
Wstążka była płytka, ale bardzo zarośnięta. Nim dotarli do środka nurtu, za nagami Pegaza wlokły się już długie warkocze zielska. Koń stąpał powoli i z wysiłkiem, przy każdym kroku usiłując strząsnąć krępujące go wodorosty.
Szuwary i olszyny prawego brzegu były już niedaleko. Tak niedaleko, że Jaskier poczuł, jak żołądek opuszcza mu się nisko, bardzo nisko, aż do samego siodła. Miał świadomość, że na środku rzeki, uwięźnięty w zielsku, stanowi wyśmienity, niemożliwy do spudłowania cel. Oczyma wyobraźni widział już wyginające się obłęki łuków, napinające się cięciwy i ostre groty wymierzonych w siebie strzał.
Ścisnął boki konia łydkami, ale Pegaz miał to gdzieś. Zamiast przyspieszyć, zatrzymał się i zadarł ogon. Jabłka nawozu chlupnęły w wodę. Jaskier jęknął przeciągle.
- Bohater - wymamrotał, przymykając oczy - nie zdołał sforsować huczących porohów. Zginął śmiercią walecznych, przeszyty mnogimi pociskami. Na wieki skryła go modra toń, utuliły go w objęciach glony, zielone jak nefryty. Przepadł po nim ślad wszelki, ostało jeno końskie gówno, niesione nurtem ku dalekiemu morzu..."

26 czerwca 2009

Stół dla Braniewiaków

Trzej rycerze waleczni na pomorzu słyną. Hasson III, Wedegon V a Titze I. Ród ich von Wedel. Są owi zacni panowie przyjaciółmi mojemi. Tedy utrzymania dobrych relacyj chcąc zadość uczynić stół solidny a praktyczny uczynić dla nich postanowiłem. Zawżdy łacniej po swojej stronie ich mieć niźli przeciw sobie. W cyrkumstancjach owych destynacyję na werksztat obrałem a co rychlej do pracy się zabrałem.... nooooo.... może nie tak rychło, ale zabrałem jednakowoż.
Trzeba rzec jeszcze, że rycerze owi, z wielkiej wspaniałomyślności słyną. Roku łońskiego, przed bitwą pod Tannenbergiem, przez pogan bitwą pod Grunwaldem zwaną, stojąc w obozie, zacni ci panowie wyraz hojności swojej chcąc dać, piękną OBORĘ ufundowali. Wieść niesie, że sam Marszałek Frideric von Wallenrode ich w tym przedsięwzięciu wspierał.
.
No dobrze. Teraz trochę na poważnie. Przedmiotem projektu jest zwykły stół. Blat z usztywnieniami na jaskółczy ogon i na dwóch kozłach mocowanych do blatu przy pomocy wałków. Wykończony w standardowy gotycki sposób.




Typowe łuki gotyckie na listwach usztywniających, mocowanych na jaskółczy ogon.







Tego typu łączenia były stosowane dość często w średniowieczu. Przykłady można spotkać nawet w ikonografii. Podpórka półki ściennej jest zamocowana właśnie w taki sposób:










Krawędź blatu jest również wykończona w sposób często stosowany w tamtym okresie. Podobnie jak w przypadku tego stołka:









Poniżej jeszcze "rzut oka" na listwę i sposób łączenia. Oczywiście bez kleju, tylko na wcisk. Podstawowym błędem początkujących stolarzy jest łączenie dwóch elementów o prostopadłym kierunku włókien przy pomocy kleju. Takie połączenie zakończy się na 95% rozszczepieniem któregoś z elementów. Wiadomo, że drewno "pracuje" przez cały czas, niezależnie od długości sezonowania. Nawet kilkusetletnie potrafi się odrobinę rozszerzać pod wpływem zmian wilgotności. W tym przypadku nastąpiłoby pęknięcie blatu. Dlatego w tego rodzaju połączeniach nie należy stosować kleju, bądź stosować go tylko w jednym punkcie (np. po środku blatu, na odcinku kilku centymetrów).
Cdn.

25 czerwca 2009

Wycieczka po werksztacie

Dziś kilka zdjęć z mojego warsztatu. Jest to, co prawda warsztat przejściowy, ciasny i nie własny, ale zawsze. Budynek docelowy jest jeszcze w fazie załatwiania pozwolenia na budowę... :/

Żeby zacząć pracę muszę najpierw powystawiać kosiarki do trawy. I tak jestem wdzięczny ojcu, że zgodził się parkować samochód na zewnątrz :)






Strugarko-grubościówka i odciąg (we)wiórów :) Przed pierwszym użyciem strugarki oddajcie noże do naostrzenia. Ja nie oddałem i się trochę zdziwiłem... :)









Pilarka stołowa. Tu od razu przestroga: Jeśli chcecie zajmować się hobbystycznym stolarstwem, nie kupujcie pilarki z wózkiem. W niektórych przypadkach taki wózek jest przydatny, ale zwykły, szeroki żeliwny blat z własnoręcznie wykonanym oprzyrządowaniem jest znacznie lepszy. Wózek zajmuje bardzo dużo miejsca i nie jest precyzyjny. Do cięcia dużych arkuszy (płyt) wystarczą rolkowe podstawy przed i za pilarką oraz przykładnica równoległa.



Żeby zrobić cokolwiek przy stole stolarskim muszę przesuwać w/w wózek w tą i z powrotem :/










Wiertarka promieniowa i pilarka taśmowa. Znowu przestroga: Jeśli chcecie dłutować przy pomocy wiertarki ze specjalną przystawką (lepiej widoczną na następnym zdjęciu), to kupcie naprawdę potężną wiertarkę kolumnową. Promieniowa się nie sprawdza. Jej konstrukcja jest za mało sztywna. Siły jakie trzeba przykładać przy dłutowaniu powodują, że oś wrzeciona odchyla się nieznacznie od pionu w takim stopniu, że wykonywane w drewnie wpusty są nieprecyzyjne. No cóż - jak zwykle mądry Polak po szkodzie...

Jeśli chodzi o ściski stolarskie, to z doświadczenia wam powiem, że nigdy nie ma się ich za dużo. I jeszcze jedno. Nie żałujcie na nie pieniędzy. Najlepsze w warsztacie hobbystycznym będą ściski korpusowe np. firm Bessey lub Jet. Bardzo przydatne są również ściski rurowe.







A tu widzicie mojego szwagra Piotra, który za każdym razem odwiedzając mnie przy pracy zapewnia mnie, że jak tylko będę głośno krzyczał, to na pewno zawiezie mnie na pogotowie i że jak palce szybko się pozbiera to można jeszcze przyszyć... :)
Na koniec krótki filmik:
Następnym razem pokażę trochę materiałów z realizacji projektu pt. "Stół dla Braniewiaków".

23 czerwca 2009

Kącik humorystyczny...

A w przerwach, od czasu do czasu podrzucę jakiś tekst, który w taki, czy inny sposób zapadł mi w pamięć, kojarząc się jednocześnie z ogólnie pojętą radością. Na początek, coś z autora, który jest dla mnie uosobieniem humoru - Andrzeja Sapkowskiego. Cytaty pochodzą z ostatniej części sagi o Wiedźminie - "Pani Jeziora", z filozoficznej dysputy Geralta z Yarpenem Zigrinem, ociekającej wręcz genialnymi porównaniami, sarkazmami i innymi majstersztykami figur frazeologicznych. Rozmawiali tedy owi dwaj przyjaciele przy uczcie ze ślimaków w sosie czosnkowym...

"(...) Zaiste, jak mawiał król Dezmod, zaglądnąwszy po skończonej potrzebie do nocnika: "Rozum nie jest w stanie tego ogarnąć"."

"(...) Zło, z którym walczyłem - powtórzył wiedźmin - było przejawem działań Chaosu, działań obliczonych na to, by zakłócić Ład. Tam bowiem, gdzie szerzy się Zło, Ład zapanować nie może, wszystko, co Ład zbuduje, runie, nie ostoi się. Światełko mądrości i płomyk nadziei, żar ciepła, miast rozbłyskać, zgasną. Będzie ciemno. A w ciemności będą kły, pazury i krew.

Yarpen Zigrin pogładził brodę zatłuszczoną wyciekłym ze ślimaków czosnkowym masłem.
- Bardzo to ładnie powiedziane, wiedźminie - przyznał. - Ale, jak rzekła młodziutka Cerro do króla Vridanka na ich pierwszej schadzce: "Niebrzydka rzecz, ale czy ma jakieś zastosowanie praktyczne?" (...)"

" (...) - Skończył z wiedźmiństwem - powtórzył wreszcie przeciągle Yarpen Zigrin. - Ha! Sam nie wiem, co o tym myśleć, jak powiedział król Dezmod, gdy przyłapano go na oszukiwaniu w karty. Ale podejrzewać można najgorsze. Jaskier, ty z nim podróżujesz, dużo z nim przestajesz. Zdradza inne objawy paranoi?

- Dobra, dobra - Geralt miał twarz kamienną. - Żarty na bok, jak powiedział król Dezmod, gdy wśród uczty goście nagle zaczęli sinieć i umierać. (...)"

Natomiast moim ulubionym cytatem z sagi Sapkowskiego jest relacja świadka ze spotkania z potworem:

" (...) - Czarny był, jak smoła, ale gdy po ścianie pełzł, cegłę przez niego było widać. Jak ta galareta był, rozumiecie, panie wiedźmin, albo jakby, z przeproszeniem, glut jakowyś. A łapska miał długaśne i cienkie, i siła tych łapsków miał, ośm albo i więcej nawet. A Yontek tak se stał, stał i patrzał, aż wreszcie oświeciło go i w głos zakrzyknął: "Zgiń, przepadnij!" i jeszcze egzorcyzm dołożył: "A bodajeś zdechł, obkurwieńcu!"

22 czerwca 2009

Na dobry początek



Właśnie kończę wyposażać moją pracownię stolarską. Chcę zająć się rekonstrukcją mebli średniowiecznych. Jestem już po realizacji kilku projektów. Poniższe zdjęcia przedstawiają gotowe rekonstrukcje a właściwie przedmioty będące próbą zapoznania się z tematem.







Stół









"Koziołek" - typowa średniowieczna konstrukcja. Na takich koziołkach można było położyć blat by uzyskać np. stół.







Krzesło składane, często spotykane w ikonografii.







Ława.









Łóżko (oryginał datowany na X wiek).







Skrzynia (wzór również ze wczesnego średniowiecza).







Skrzynka - na dewocjonalia :)









Tabliczka woskowa - mediewalny notebook :)





Na początek, chcę wytwarzać średniowieczne meble i inne przedmioty codziennego użytku przy użyciu współczesnych narzędzi. Jednak moim marzeniem jest rekonstrukcja całego mediewalnego warsztatu stolarskiego. Postaram się na bieżąco pokazywać postępy w realizacji moich projektów.