23 czerwca 2009

Kącik humorystyczny...

A w przerwach, od czasu do czasu podrzucę jakiś tekst, który w taki, czy inny sposób zapadł mi w pamięć, kojarząc się jednocześnie z ogólnie pojętą radością. Na początek, coś z autora, który jest dla mnie uosobieniem humoru - Andrzeja Sapkowskiego. Cytaty pochodzą z ostatniej części sagi o Wiedźminie - "Pani Jeziora", z filozoficznej dysputy Geralta z Yarpenem Zigrinem, ociekającej wręcz genialnymi porównaniami, sarkazmami i innymi majstersztykami figur frazeologicznych. Rozmawiali tedy owi dwaj przyjaciele przy uczcie ze ślimaków w sosie czosnkowym...

"(...) Zaiste, jak mawiał król Dezmod, zaglądnąwszy po skończonej potrzebie do nocnika: "Rozum nie jest w stanie tego ogarnąć"."

"(...) Zło, z którym walczyłem - powtórzył wiedźmin - było przejawem działań Chaosu, działań obliczonych na to, by zakłócić Ład. Tam bowiem, gdzie szerzy się Zło, Ład zapanować nie może, wszystko, co Ład zbuduje, runie, nie ostoi się. Światełko mądrości i płomyk nadziei, żar ciepła, miast rozbłyskać, zgasną. Będzie ciemno. A w ciemności będą kły, pazury i krew.

Yarpen Zigrin pogładził brodę zatłuszczoną wyciekłym ze ślimaków czosnkowym masłem.
- Bardzo to ładnie powiedziane, wiedźminie - przyznał. - Ale, jak rzekła młodziutka Cerro do króla Vridanka na ich pierwszej schadzce: "Niebrzydka rzecz, ale czy ma jakieś zastosowanie praktyczne?" (...)"

" (...) - Skończył z wiedźmiństwem - powtórzył wreszcie przeciągle Yarpen Zigrin. - Ha! Sam nie wiem, co o tym myśleć, jak powiedział król Dezmod, gdy przyłapano go na oszukiwaniu w karty. Ale podejrzewać można najgorsze. Jaskier, ty z nim podróżujesz, dużo z nim przestajesz. Zdradza inne objawy paranoi?

- Dobra, dobra - Geralt miał twarz kamienną. - Żarty na bok, jak powiedział król Dezmod, gdy wśród uczty goście nagle zaczęli sinieć i umierać. (...)"

Natomiast moim ulubionym cytatem z sagi Sapkowskiego jest relacja świadka ze spotkania z potworem:

" (...) - Czarny był, jak smoła, ale gdy po ścianie pełzł, cegłę przez niego było widać. Jak ta galareta był, rozumiecie, panie wiedźmin, albo jakby, z przeproszeniem, glut jakowyś. A łapska miał długaśne i cienkie, i siła tych łapsków miał, ośm albo i więcej nawet. A Yontek tak se stał, stał i patrzał, aż wreszcie oświeciło go i w głos zakrzyknął: "Zgiń, przepadnij!" i jeszcze egzorcyzm dołożył: "A bodajeś zdechł, obkurwieńcu!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz